Natalia Janoszek to polska aktorka, piosenkarka i producentka. Na swoim koncie ma m.in. indyjską nagrodę filmową, za udział w filmach Bollywood. W rozmowie z AutoElectroMoto.pl, w „Elektryzujących Rozmowach”, gwiazda mówi, że miała okazję jeździć autem elektrycznym, ale największym problemem w jego użytkowaniu, był brak dostępu do stacji szybkiego ładowania. Natalia Janoszek wspomina także, że jej pierwszym, wymarzonym samochodem był Opel Tigra. Dziś jeździ luksusowym Range Roverem. Poza swoją karierą aktorską chce także rozwijać się jako wokalistka. W przyszłym roku planuje wydać swój pierwszy singiel. Prace nad nim już trwają.


Natalia, Jesteś człowiekiem-orkiestrą, ale Jesteś także zaangażowana w ochronę środowiska. Brałaś udział m.in. w akcji WWF. Co sądzisz na temat elektromobilności i transporcie zeroemisyjnym? Czy miałaś już z tym styczność? 

Natalia Janoszek: Miałam okazję jeździć samochodem elektrycznym. Nie ukrywam, że jest to świetne doświadczenie. Jest jednak jeden warunek – trzeba mieć dostęp do stacji szybkiego ładowania. Z tym niestety w Polsce jest wciąż bardzo ciężko. Dużą przeszkodą dla Polaków jest także cena aut elektrycznych. Co z tego, że chcemy być „eko”, skoro dziś nie stać nas na to. Jest to problem związany nie tylko z samochodami elektrycznymi, ale również z większością tematów związanych z ekologią, m.in. z węglem, spalaniem.

Zamienniki dla zwykłych ludzi często są o wiele droższe, a przez to nie osiągalne dla ich domowego budżetu. Jeśli chodzi o temat aut elektrycznych, nie mamy niestety zbudowanej wystarczającej infrastruktury do ładowania. Elektryk jest ciekawym rozwiązaniem w mieście, gdzie najczęściej są już jakieś ładowarki, ale w górach, gdzie mieszkam, w okolicy ich po prostu nie ma. 

Jaki samochód był pierwszym autem, o którym marzyła Natalia Janoszek? Czy był w ogóle taki?

Był taki samochód w czasach licealnych. Był to Opel Tigra. Kupiłam go na swoje 18-ste urodziny, mimo sprzeciwu mojego taty. Było to spełnienie marzeń człowieka, który wchodzi w dorosłość i chce mieć swój własny samochód. Jeździłam nim do szkoły, kiedy byłam w klasie maturalnej. Niestety później samochód popsuł się, na trasie Warszawa-Bielsko. Nikt nie potrafił ustalić, co z nim jest, więc musiałam się z nim pożegnać. Później miałam 10-letnią przerwę od swojego własnego auta. Wiązało się to z tym, że musiałam zacząć wyjeżdżać, przesiąść się na samoloty, więc żal było samochodu, który miałby stać w garażu. Dopiero w tym miesiącu stałam się właścicielką swojego wymarzonego samochodu. 

Możesz się pochwalić, czym jeździsz? 

Jest to samochód Range Rover Evoque w kolorze czarnym. Ściągnęłam go ze Stanów. To auto chodziło mi po głowie już od trzech lat. Z pewnością wyleczyłam się ze sportowych samochodów. Mam z nimi styczność, ale często pokonuję trasę z gór do Warszawy, więc sportówka byłaby mało praktyczna. Jako że sama jestem drobną kobietą, lubię samochody, w których czuję się większa na drodze. Doceniam komfort oraz napęd na cztery koła, bo to robi swoją robotę szczególnie zimą. Kocham ponadto snowboard, kitesurfing, wakeboarding, co wiąże się z tym, że często jestem w trasie i muszę mieć samochód, do którego pomieści mi się cały mój sprzęt. 

Natalia Janoszek jeździ dziś samochodem Range Rovera Evoque zdjęcie: Natalia Janoszek/Instagram

Wspomniałem na początku, że Jesteś kobietą orkiestrą. Jesteś producentką aktorką i piosenkarką. Ale chciałem zapytać o jedną rzecz – pochodzisz z południa Polski. 

Tak, spod samego Szczyrku. 

W rejonach południowych, szczególnie na Śląsku, ale także i w górach dominuje taki motyw silnych kobiet prawda. Jak wspominasz swoje czasy młodości? Czy to jest tak, że ten motyw silnych kobiet, który dominuje na południu Polski, ukształtował Cię się w takim stopniu, że Ty chcesz też dzisiaj walczyć o prawa kobiet? Można trafić na wiele informacji, gdzie Ty chcesz po prostu poprawić byt kobiet między innymi w Indiach. 

Na pewno bierze się to z góralskiej tradycji i z tegoż wychowania. Myślę, że mamy to we krwi. Lubimy stawiać na swoim i dążymy do realizacji obranych wcześniej założeń. Nie poddajemy się mimo przeciwności losu. Myślę, że górali zawsze to cechowało. Ja co prawda jestem niskopienną góralką, ale jednak pochodzę z gór. Sporą część dzieciństwa spędziłam wychowywana przez dziadków i mamę. Brakowało mi męskich autorytetów i musiałam sama dla siebie stać się autorytetem. Obserwowałam też moją mamę, która próbowała pogodzić swoje studia, pracę z wychowanie, mnie. Wszystko to spoczywało na jej barkach i uważam, że to także i mnie ukształtowało. Nauczyłam się, iż trzeba dbać o siebie samemu, bo nikt inny o nas tak dobrze nie zadba jak my sami.

Oczywiście dobrze jest, jeśli wokół nas są inne osoby, które mogą nam pomóc i o nas zadbać, ale jednak trzeba sobie radzić w życiu samemu. Chyba stąd wzięło się to, że jestem indywidualistką. Niejako byłam do tego zmuszona, a z drugiej strony nauczyłam się, że czekanie na odpowiednie osoby, mnie nie satysfakcjonuje, ponieważ sama mogę być sobie szefem. Trzeba też brać pod uwagę, że osoby publiczne, mają dwa oblicza – zawodowe, gdzie walczymy ze światem i jesteśmy twardymi osobami, a z drugiej strony jesteśmy tylko ludźmi, którzy także mają uczucia. Prywatnie jestem osobą bardzo delikatną, która dużo płacze, która jest sentymentalna. Stąd wynika też moja aktywność na płaszczyźnie pracy charytatywnej – po prostu czuję prywatną potrzebę.

Dobrze, jak takie działania są publiczne, bo docierają do większej liczby odbiorców i świadomość pewnych problemów rośnie, ale nigdy moim celem nie było podejmowanie działalności charytatywnej dla sławy.

W swojej przygodzie jako pierwszy obywatel Polski zostałaś uhonorowana Indyjską Nagrodą Filmową. Jako młoda dziewczyna wyjechałaś w świat. Co tak naprawdę było największą trudnością w budowaniu kariery międzynarodowej? 

Myślę, że przede wszystkim brak kontaktów i samotność. Jest to brutalny świat. Nieważne, czy jest to Polska, czy Indie. Show-biznes jest bardzo trudny. W dużej części opiera się na znajomościach: kto kogo zna, kto ma jakie zaplecze, kto kogo wspiera i często dużą rolę grają też finanse. Ja byłam dziewczyną, która miała duże marzenia, ale nie miała ani finansów, ani kontaktów, ale chciała wszystko osiągnąć od zera. Pamiętam, jak kiedyś pewien producent powiedział do mnie: „90 proc. aktorek w Indiach robi karierę w taki sposób, że poznaje producenta, zaprzyjaźnia się i dostaje rolę. Tylko 10 proc. faktycznie dostaje angaż, bo ma talent”.

Stwierdziłam, że chce być w tych 10 procentach. Dlaczego mnie miałoby się nie udać? Zawsze mi przyświecała myśl, że wszystko, co robię, ma być wykonywane w taki sposób, że kiedy wstaję kolejnego dnia i patrzę w lustro, to wszystko będzie OK. Wzięłam sobie za punkt honoru fakt, że przede wszystkim mam się czuć dobrze sama ze sobą. Dlatego też to moje CV jest tak bogate. Dużo musiałam się napracować, żeby być, tu gdzie jestem. Nie uważam też, żebym osiągnęła zbyt wiele. Myślę, że stać mnie na jeszcze więcej i jestem dopiero na drodze do tego, żeby faktycznie zrealizować swoje cele. 

Występowałaś już na scenie w zasadzie od trzeciego roku życia. Należałaś do szkoły aktorskiej przy Teatrze Polskim. Jak w ogóle zaczęła się Twoja przygoda ze sceną? Czy to było tak, że to była Twoja fascynacja od samego początku, czy może gdzieś zadziałała Twoja mama, jakieś tradycje, środowisko, które było wokół Ciebie stworzone?

Było to naturalne. Ja od dziecka wiedziałam, co chcę robić. Z czasów, kiedy miałam trzy lata, mam zdjęcie, na którym chodzę w domu z magnetofon na kasety. Od najmłodszych lat mówiłam wszystkim, że będę piosenkarką. Jak tylko pojawiła się muzyka i ludzie, to dawałam występy. Chciałam, żeby mnie podziwiano i oklaskiwano. Myślę, że trochę tak mi zostało do dzisiaj. Jest to mój żywioł i nigdy nie ukrywałam, że to kocham. Jako trzylatka trafiłam do Zespołu Pieśni i Tańca, gdzie wcześniej tańczyła moja mama. Kiedyś przyszłam po próbie do mamy i poprosiłam, żeby wybrała mi inną sukienkę, niż zawsze, bo będę mieć solówkę.

Mama się zdziwiła, zaczęła się śmiać, bo nie mogła uwierzyć, że będę faktycznie ją mieć. – Przecież ty nie mówisz literki „r” – powiedziała. W następnym tygodniu pani trenerka oznajmiła mojej mamie, że faktycznie musi wybrać córce sukienkę do solówki. Moja mama bardzo się zdziwiła. Oczywiście to nie jest tak, że zawsze mi się wydawało, że jestem w czymś najlepsza, ale ciągłe niepoddawanie się towarzyszyło mi od najmłodszych lat. Jest wiele osób, które mają talent, ale talent nierozwijany zawsze będzie prześcignięty przez kogoś, kto ma pasję i dzięki ciężkiej pracy może osiągnąć znacznie więcej.

Występ na dużej scenie, przed ogromną publicznością masz już na koncie. Masz jakieś plany związane ze śpiewaniem?

Nie ukrywam, że od kilku lat próbuję działać także wokalnie. Od dziecka chciałam śpiewać, ale nie było mnie na to po prostu stać. Żeby robić muzykę, trzeba faktycznie mieć obok kogoś, kto czuje wizję artysty, albo z drugiej strony pogodzić się z tym, że ludzie będą go kreować na kogoś, kim niekoniecznie chce być. Poczułam, że to, co mi proponowano, nie jest mi bliskie. Stwierdziłam, że poczekam. Grałam w filmach zagranicznych, z myślą, że kiedy będę miała budżet, to będę tworzyć swoje własne projekty.

Dziś jestem na etapie, gdzie faktycznie jestem bliska wydania swojego singla. Mam nadzieję, że pojawi się on jeszcze w pierwszej połowie przyszłego roku, choć chciałabym, by ukazał się jeszcze w pierwszym kwartale 2022 roku. Nie chcę zapeszać. Będzie to muzyka podobna do tej, z którą występowałam w Zakopanem, więc muzyka taneczna, ale także i trochę radiowa. Ten styl jest mi najbliższy, bo lubię energię, lubię ludzi podnosić z krzeseł. Jest to spełnienie moich marzeń.

Tak się zastanawiam, czy jest gdzieś, jakiś moment nasycenia? Swoimi osiągnięciami mógłbyś obdarować niejedną osobę; choćby okładka L’Officiel jest marzeniem wielu modelek. Wydaje się, że Ty masz bardzo skrupulatnie ułożony plan rozwoju swojej kariery. Gdzie jest ten moment, w którym powiesz dość, że Jesteś spełniona?

Należę do tych osób, które zawsze znajdują sobie kolejne wyzwania. Uważam, że jest to domeną prawdziwych artystów: aktorów, wokalistów. Tego typu osoby nie osiadają na laurach. Show-biznes jest niekończącym się wyścigiem. Co chwilę zmieniają się trendy, co chwilę coś się dzieje. Ci najwięksi to artyści, których dorobek jest bardzo szeroki i różnorodny. Gdybym dziś powiedziała, że jestem dobrą aktorką, że jestem świetną aktorką, bo dostałam dwie nagrody filmowe i zrobiłam filmy z Bollywood, czy w USA i Polsce, to tak naprawdę byłabym trochę skończona. Uważam, że artysta zawsze powinien czuć niedosyt.

Zawsze może coś zrobić lepiej, coś może zmienić. Niepewność w stosunku do swojego talentu, jest najważniejsza. Nigdy nie wydawało mi się, że jestem w czymś najlepsza, czy dobra. Zawsze towarzyszyła mi niepewność i potrzeba uczenia się, edukowania i szukania swojej drogi. Stąd też wynika moja duża pokora.

Całkiem niedawno zrobiło się głośno wokół Natalii Janoszek. Polskie media obiegła informacja, że za kolację z Tobą trzeba zapłacić milion dolarów. Skąd ten pomysł? Czy ta kwota po prostu Cię też nie przeraziła? Na co te pieniądze przeznaczysz? 

Zaznaczę, że faktycznie jest to milion dolarów, ale ani jeden dolar nie trafi w moje ręce. Zostałam ambasadorką jednej z firm zajmujących się kryptowalutami – NFT. Padła tam propozycja aukcji. Oczywiście nie spodziewałam się w swoich najśmielszych przypuszczeniach, że będzie to milion dolarów. Cała kwota zasili kilka akcji charytatywnych. Zaczęłam też działać z polskim oddziałem Greenpeace. Mam nadzieję, że środki te będą wsparciem także dla UNICEF, WWF oraz kilku innych mniejszych akcji i zrobią wiele dobrego. Mnie kosztuje to bardzo niewiele, bo tylko spotkanie w Grecji. Oczywiście pojawiło się wiele złośliwych komentarzy. Chcę podkreślić, że jest to zwykłe spotkanie przy kolacji. Kiedy Robert Lewandowski wystawił swoją kolację na aukcję, to nikt nie pytał, czy będzie od razu ze śniadaniem. Niestety żyjemy w czasach, w których kobiety nadal są uprzedmiotawiane. 

 

1 KOMENTARZ

  1. To nieprawda, że w okolicach Mesznej, gdzie mieszka rodzina Natalii nie ma ładowarek do samochodów elektrycznych. Wystarczy podjechać do Bielska-Białej, a tam w centrach handlowych można naładować auto.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz
Wpisz tutaj swoje imię