W Europie brakuje ok. 400 tys. kierowców ciężarówek. Firmy coraz chętniej spoglądają na ciężarówki autonomiczne. Są one pod pewnymi względami lepszym rozwiązaniem, bo ciężarówka bez kierowcy nie musi uwzględniać czasu, kiedy kierowca musi odpocząć. Iryna Prokopiuk asystent w Katedrze Logistyki i Inżynierii Procesowej Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie podkreśla, że autonomizacja transportu wcale nie musi oznaczać wymarcia zawodu kierowcy. Zawód po prostu zmieni swój charakter.

Czy w dobie rozwoju elektromobilności i transportu autonomicznego – zawód kierowcy jest zawodem na liście zawodów bez przyszłości?

Mgr Iryna Prokopiuk, asystent w Katedrze Logistyki i Inżynierii Procesowej WSIiZ: Transport autonomiczny staje się coraz popularniejszym rozwiązaniem testowanym przez logistycznych gigantów na rynku światowym. Pozwala to redukować koszty oraz minimalizować wpływ czynnika ludzkiego na realizowane procesy. Warto również zwrócić uwagę na statystyki z rynku pracy w branży TSL – od kilku lat w tym sektorze brakuje rąk do pracy, a szczególnie wykwalifikowanych kierowców. Autonomiczna ciężarówka w pewnym stopniu mogłaby rozwiązać problem z brakiem pracowników, gdyż sterowanie takim pojazdem odbywa się zdalnie przez człowieka lub w pełni komputerowo.

SEMI - autonomiczna ciężarówka Tesli
SEMI – autonomiczna ciężarówka Tesli zdjęcie: Tesla

Autonomiczne pojazdy są stosunkowo nowym rozwiązaniem, a zatem wykorzystanie takich pojazdów jest raczej rzadkością, niż regułą. Wprowadzenie większej ilości pojazdów autonomicznych i bezzałogowym wiąże się przede wszystkim z dostosowaniem infrastruktury drogowej do wymagań technicznych takich pojazdów – np. zainstalowanie czujników na drodze, które sygnalizowałyby o szerokości pasa drogi, ewentualnych przeszkodach czy ograniczeniach wysokości na danym odcinku drogi. Dopóki pojazdy autonomiczne nie będą wykorzystywane na dużą skalę, będziemy mieć do czynienia z dużym zapotrzebowaniem na zawodowych kierowców.

Jakie trendy Pani obserwuje w tym zakresie?

Pojazdy autonomiczne już są częścią dużych portów morskich, gdzie służą do przewożenia kontenerów do statku. Jeśli mówimy o przewozach pasażerów, to transport autonomiczny pasażerski bardzo sprawnie działa już na największych lotniskach (np. JFK New York), czy też w metro na całym świecie.

Wykorzystanie bezzałogowych ciężarówek na drogach publicznych jest dość mocno ograniczone, na ten moment są prowadzone testy na odcinkach dróg wyłączonych z ruchu.

SEMI – autonomiczna ciężarówka Tesli zdjęcie: Tesla

Z czym będziemy mieli szybciej do czynienia: z autonomicznością w zakresie przewozu towarów – bo jest to opłacalne – czy z transportem miejskim, o którym dużo się mówi w kontekście taksówek miejskich oraz przewozu osób?

Na tym etapie rozwoju rynku pojazdów autonomicznych ciężko robić jakiekolwiek prognozy, gdyż zależy to bezpośrednio od gotowości miast i przedsiębiorstw, które będą inwestować w takie rozwiązania i wprowadzać odpowiednie zmiany w systemach komunikacji miejskich, jeśli mówimy o przewozach pasażerów.

Autonomizacja przewozów towarów również wymaga zmian nie tylko wewnątrz organizacji, w przedsiębiorstwach stosujących dane rozwiązanie, ale, moim zdaniem, może to też powodować konieczność wprowadzenia zmian w przepisach ruchu drogowego.

Producenci ścigają się w opracowywaniu autonomicznych systemów jazdy – czy w ogóle możliwe jest, by samochody jeździły bez żadnego udziału człowieka? Z jednej strony jest to wygodne, ale przecież z drugiej masa osób lubi jeździć.

Przewóz osób i towarów może odbywać się w pełni autonomicznie, jednak istnieją również pojazdy sterowane zdalnie z udziałem operatora, który w czasie rzeczywistym prowadzi auto po drodze, ale fizycznie nie przebywa w kabinie. Na podstawie tego można wnioskować, że zawód kierowcy nie zniknie, a jedynie zmieni nazwę – operator pojazdów bezzałogowych.

SEMI – autonomiczna ciężarówka Tesli zdjęcie: Tesla

Jakie kwestie bezpieczeństwa należy tutaj rozwiązać? Co w przypadku wypadku – kto może ponosić odpowiedzialność?

Kwestia odpowiedzialności jest tutaj bardzo kontrowersyjna. Z jednej strony, jeśli kolizja spowodowana jest przez pojazd bezzałogowy, to odpowiedzialność za skutki może ponosić np. producent – jeśli okaże się, że technicznie pojazd nie nadaje się do wykorzystania na drogach publicznych. Dodatkowo odpowiedzialną za bezpieczeństwo na drodze może być firma, wykorzystująca dany pojazd, bo to właśnie na firmie będzie spoczywać obowiązek serwisowania własnej floty w odpowiednim czasie.

Mgr Iryna Prokopiuk asystent w Katedrze Logistyki i Inżynierii Procesowej WSIiZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz
Wpisz tutaj swoje imię