Najnowszy licznik elektromobilności wskazuje, że w Polsce jest ponad 5 tysięcy ogólnodostępnych stacji ładowania. Liczba ta systematycznie rośnie. Profesor Jacek Semaniak prezes Głównego Urzędu Miar podkreśla, że wraz z rozwojem elektromobilności, urządzenia pomiarowe, które wskazują, ile klient zużył energii podczas ładowania, powinny podlegać sprawdzeniu, a nawet nadzorowi, tak jak ma to miejsce w przypadku domowych liczników prądu.

Jak z punktu widzenia metrologi należy postrzegać rozwój rynku elektromobilności?

Prof. Jacek Semaniak prezes Głównego Urzędu Miar: Mówiąc o zasilaniu osobowych pojazdów elektrycznych (e-pojazdów), możemy rozpatrywać je w dwóch aspektach. Możemy mówić tu o bateriach i ogniwach zasilających bezpośrednio napędy tych aut (silniki elektryczne), jak i o ładowarkach (stacjach ładujących) służących do ładowania tychże baterii. W przypadku baterii w autach elektrycznych dalej pozostają one najbardziej problematycznym elementem w tego rodzaju konstrukcjach. Z jednej strony ich wysoka cena przekraczająca z reguły połowę wartości e-pojazdu, a z drugiej stosunkowo długi czas ich ładowania, znaczna masa oraz ich degradowanie się z czasem i kolejnymi ładowaniami (zmniejszanie się ich pojemności), znacznie hamują rozwój elektromobilności jako takiej.

Co gorsza, nie zanosi się tu szybko na znaczący skok technologiczny – źródła elektrochemiczne po prostu posiadają swoje ograniczenia, których pomimo nieustannych prac i badań inżynierów i naukowców nie można rozwiązać. W tej materii musimy czekać na wynalezienie nowej, szybkiej, wydajnej i bezpiecznej formy źródeł energii elektrycznej dla napędów e-pojazdów, która da kolejny impuls dla rozwoju elektromobilności. W przypadku baterii nie mamy do czynienia z przyrządami pomiarowymi, które wymagałyby wzorcowań, czy innej formy sprawdzenia.

Naszym zdaniem przyrządy mierzące energię instalowane w stacjach ładowania powinny podlegać rzetelnej formie sprawdzenia, czy nawet nadzoru, jak to jest w przypadku liczników energii elektrycznej zainstalowanych np. w naszych domach

A jak wygląda sprawa ładowarek?

Inaczej sprawa wygląda w przypadku ładowarek do e-pojazdów. Dzięki rozwojowi energoelektroniki pojawiają się ich nowe konstrukcje. Obecnie dąży się tu przede wszystkim w kierunku zwiększania mocy ładowarek w celu umożliwienia jak najszybszego ładowania baterii w e-pojazdach. I jest to trend niezależny od tego czy są to urządzenia ładujące baterie pojazdów elektrycznych prądem stałym (DC), czy zmiennym (AC) i dla ilu pojazdów jednocześnie. Dzięki rozwiniętym technologiom ich moce sięgają nawet już 350 kW (dla DC). Umożliwia to ładowanie baterii w e-pojazdach już nawet w czasie od 10 do 15 minut, po których można przejechać autem elektrycznym do ok. 400 km. To co istotne z metrologicznego punktu widzenia to fakt, że ładowarki wyposażone są w układy pomiarowe mierzące ilość pobranej przez e-pojazd energii elektrycznej, a wskazania ich pomiarów służą do rozliczeń finansowych za tę energię.

Jakie wyzwania są z tym związane?

W czasach kiedy pojazdów elektrycznych było niewiele, nie stanowiło to problemu, ponieważ ładowanie aut elektrycznych ze stacji ładowania stawianych np. na parkingach przy centrach handlowych, były darmowe. Przy obecnym i dalej rosnącym poziomie pojazdów elektrycznych infrastruktura ładowania pojazdów elektrycznych musi się dalej rozwijać, a ładowanie pojazdów energią elektryczną staje się płatne. Aby nie było jednak wątpliwości co do prawidłowości rozliczeń, naszym zdaniem przyrządy mierzące energię instalowane w stacjach ładowania powinny podlegać rzetelnej formie sprawdzenia, czy nawet nadzoru, jak to jest w przypadku liczników energii elektrycznej zainstalowanych np. w naszych domach.

Czy takie rozwiązania już istnieją?

Na chwilę obecną nie mamy jednak dedykowanych wymagań dla takich przyrządów. Pewne prace w tym zakresie prowadzone są na forach międzynarodowych organizacji metrologicznych. Tak więc obecnie właściciele stacji ładowania, aby uwiarygodnić poprawność pomiarów i rozliczeń przyrządów mierzących energię niebędących licznikami energii elektrycznej czynnej prądu przemiennego o których mowa w dyrektywie MID, mogą zgłaszać je do cyklicznych wzorcowań w wyspecjalizowanych w tej dziedzinie laboratoriach akredytowanych. Objęcie tych urządzeń pomiarowych dedykowanymi przepisami regulującymi aspekty metrologiczne ich stosowania jak to jest w przypadku wielu innych przyrządów pomiarowych, mogłoby zwiększyć zaufanie użytkowników stacji ładowania do rzetelności rozliczeń za energię nabytą w procesie ładowania samochodu elektrycznego.

prof. Jacek Semaniak, Prezes Głównego Urzędu Miar
prof. Jacek Semaniak, Prezes Głównego Urzędu Miar

Zobacz też: Studyjny model autonomicznego Volkswagena GEN.TRAVEL

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz
Wpisz tutaj swoje imię