Norma Euro 7 obok transformacji w kierunku elektromobilności i wyzwań związanych z kryzysem energetycznym jest kolejnym wyzwaniem dla europejskich producentów samochodów. Carlos Tavares szef Stellantisa uważa, że nowa norma, która ma sprawić, że silniki spalinowe będą jeszcze czystsze, jest „odwróceniem uwagi” od walki z chińską konkurencją. 

  • Carlos Tavares krytykuje normę Euro 7
  • Jego zdaniem nowa norma dotycząca aut spalinowych odciąga producentów od prac nad elektryfikacją
  • Carlos Tavares obawia się, że europejscy producenci zostaną daleko w tyle za chińskimi

Czym jest norma Euro 7?

Norma Euro 7 miała zacząć obowiązywać od 2025 roku. Wg jej założeń limity emisji dwutlenku węgla i cząstek stałych mają podlegać jeszcze większym restrykcjom, niż dziś, kiedy obowiązuje przyjęta w 2021 roku norma Euro 6. Za przekroczenie norm podobnie jak wcześniej producenci będą musieli liczyć się z karami. Zaostrzone mają być także wymagania dotyczące filtrów cząstek stałych. 

Norma Euro 7 – korzystna dla Chińczyków?

Carlos Tavares prezes Stellantis uważa, że niepewność związania z kształtem nowej regulacji Euro 7 daje przewagę chińskim producentom samochodów. Tavares wskazuje, że zaostrzanie celów emisji CO2 to „dywersja w stosunku do elektryfikacji”, która jest głównym celem całej branży. 

– Nie sądzę, aby Europa potrzebowała Euro. Jest to tylko przekierowanie części naszych sił badawczo-rozwojowych na coś, czego nie potrzebujemy, podczas gdy nasi chińscy konkurenci wchodzą na rynek technologią pojazdów akumulatorowo-elektrycznych – mówił Tavares cytowany przez Agencję Reuters. 

Szef Stellantisa o zagrożeniu ze strony Chińczyków

Szef Stellantisa chce także złagodzenia ogólnoeuropejskich restrykcji, które zakazują rejestracji nowych samochodów spalinowych od 2035 roku. Ostrzega on przed ryzykiem przepaści cenowej, jaka może dzielić samochody spalinowe, a auta elektryczne. Carlos Tavares uważa, że czas, jaki potrzebują auta elektryczne, by zrównać się cenowo z samochodami z silnikami spalinowymi to od 5-6 lat. 

Szef Stellantisa uważa jednak, że największym zagrożeniem i wyzwaniem dla firmy w 2023 roku będzie ryzyko pozostania daleko w tyle za producentami chińskimi. 

Zobacz też:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz swój komentarz
Wpisz tutaj swoje imię